Porady

Subiektywny przegląd przewodników turystycznych

Przewodnik książkowy to dla mnie nieodzowny element, a można powiedzieć wręcz towarzysz, w podróży. Znajduje się zawsze na liście rzeczy do spakowania. Po kupieniu biletów, drugą w kolejności czynnością w przygotowaniach jest poszukiwanie przewodników, reportaży i innych publikacji na temat danego kraju, regionu czy miasta. Jest to swojego rodzaju rytuał, który przypięczętowuje zbliżający się wyjazd i najfajniejszy okres oczekiwania. 

Rynek wydawniczy oferuje ogromny wachlarz publikacji, w którym czasem niełatwo jest znaleźć ten właściwy, który najbardziej odpowiadałby naszym potrzebom. Postaram się podzielić moim kluczem w wyborze oraz przedstawić Wam mój subiektywny przegląd ulubionych wydawnictw, które uważam za niezawodne.

Mimo faktu, że żyjemy coraz bardziej cyfrowo, ja jednak jestem w tej materii bardziej tradycyjna i wciąż polegam na papierowych wydaniach. Nawyk merytorycznego przygotowywania się do podróży i poszerzania horyzontów geograficznych i kulturowych przejęłam od rodziców. Odkąd pamiętam w domowej biblioteczce nie brakowało tomów podróżniczych, całych serii o poszczególnych krajach czy zabytkach. Ich zamiłowania weszły mi w krew! Dziś wciąż chcąc zrobić mamie prezent, wiem że książka podróżnicza zawsze ją ucieszy. Jak sięgam pamięcią jednym z pierwszych wydawnictw, które królowało na domowych półkach, był Pascal, któremu wiele lat byłam wierna i czasem też do niego wracam. Później przy wyborze przewodników na moje podróże, testowałam i odkrywałam, czego mi potrzeba i które z nich sprostają moim oczekiwaniom.

Żeby znaleźć, to czego się szuka, najlepiej odpowiedzieć sobie na kilka pytań, by lepiej scharakteryzować rodzaj swojego wyjazdu:

  1. Jak długi będzie wyjazd (np. 2-3 dni, 2 tygodnie czy miesiąc)?
  2. Czy jest to samodzielny, czy zorganizowany odpoczynek?
  3. Co mnie najbardziej interesuje, co chcę zobaczyć?
  4. Jakich informacji potrzebuje (historia, namiary na noclegi, komunikacja, czy może wskazówki, gdzie wykwintnie zjeść)?
  5. Jak duży/ciężki przewodnik jestem w stanie zabrać?
  6. Czy szukam polskich wydań czy jestem otwarty na anglojęzyczną ofertę? 

Moim głównym kryterium, czy przewodnik spisał się w podróży, jest jego stan, w jakim wraca do domu. Przewodniki, które mocno zniszczyłam, to te które były rzeczywiście wartościowe, z których korzystałam najintensywniej. Bywały i takie, które wracały do domu jak nowe. Wielokrotnie szukałam recenzji, podpowiedzi, rankingów przewodników, lecz na próżno. Podróż za podróżą, testowałam kolejne wydawnictwa i na podstawie moich spostrzeżeń i konkluzji, podzielę się z Wami moim subiektywnym rankingiem!

Citybreak 

Na parodniowy wypad do stolicy europejskiej, z małym plecakiem bądź kabinówką jako bagaż podręczny, szukam zawsze wydań kompaktowych z umiarkowaną i uporządkowaną ilością informacji. Zależy mi na tym, by ta wiedza była przedstawiona w przejrzystej formie, łatwa do odszukania. Format ma być kieszonkowy, tak by książka mieściła się w zewnętrznej kieszeni plecaka czy damskiej torebce. Musi być poręczny i wygodny do czytania w biegu czy przypadkowo napotkanej kawiarni na trasie zwiedzania. Oprócz rzetelnych faktów, fajnie jak opisane są też upodobania, zwyczaje, nawyki miejscowych.

Dawid wertujący Gruzińskie przewodniki podczas przerwy kawowej w Sighnaghi .

Travelbook

Mój pierwszy Travelbook (Wyd. Bezdroża) kupiłam na dwutygodniowy wyjazd na praktyki studenckie w Pradze. Było to moje pierwsze zetknięcie z wydawnictwem Bezdroża. Przewodnik sprawdził się rewelacyjnie! Dzień po dniu, rozdział po rozdziale, dzielnica po dzielnicy zwiedzałam czeską Pragę. Moja droga z akademika do apteki, gdzie odbywałam praktyki, upływała na czytaniu i planowaniu. Przewodnik w ogromnej stopniu odpowiadał na moje potrzeby. Obfitował zarówno w podstawowe informacje praktyczne, rekomendacje, mapy, ciekawe trasy zwiedzania (które sprawdzałam na własnych nogach), jak również dużo ciekawostek oraz przydatne rozmówki.

Atutem tychże przewodników jest fakt udostępnienia do wersji papierowej kodu do wydania online. Jest to genialne wyjście naprzeciw osobom, które lubią czytać przed podróżą, ale niekoniecznie mają chęć wozić je ze sobą. Bezdroża z roku na roku uzupełniają swój zbiór o kolejne, ciekawe destynacje i co najważniejsze nadążają za podróżniczymi trendami. Dla przykładu, 3 lata temu wybierając się na Azory i rozglądając się po dostępnych pozycjach na rynku, nie znalazłam ani jednego polskojęzycznego wydania. Po roku to właśnie Bezdroża, jako pierwsze na naszym rynku wydawniczym, uzupełniły tę lukę o brakujący Travelbook Azory. 

Przetestowane przeze mnie Travelbooki:

  • Praga,
  • Wiedeń,
  • Lwów,
  • Irazel,
  • Porto
  • Gruzja
  • Amsterdam – ten przewodnik sprezentowałam rodzicom, jedyne uwagi, jakie mieli po powrocie, to drobne zastrzeżenia do precyzyjności map

PascalLajt

Tej serii trzymałam się, zanim poznałam kolekcję Travelbook. Serię PascalLajt poznałam na przykładzie egzemplarza o Paryżu, który zwiedzałam podczas zorganizowanego wyjazdu studenckiego. Wówczas PascalLajt służył mi do doczytywania w autokarze faktów i ciekawostek, poszerzenia tego, co opowiedział pilot wycieczki. Na tamten moment, ta seria wydawnicza służyła mi wystarczająco. Dzisiaj już moje wymagania trochę wzrosły i rzadko mój wybór pada na PacalLajt. Lajty są bogato ilustrowane, format jest przyjazny dla oka i na pewno sprawdzi się dla tych, którzy muszą najpierw zobaczyć, zanim zdecydują się obejrzeć dany obiekt czy zabytek z bliska. Lajty mają też fajne rozdziały wprowadzające pt. ‘’Warto wiedzieć’’, które stanowią zgrabny wstęp do zapoznania się z historią, kulturą i językiem. Ta seria wciąż jest uaktualniana i udoskonalana, nadal służy i sprawdza się na krótkie, miejskie wypady.

Przetestowane wydanie serii PascajLajt:

  • Paryż,
  • Berlin,
  • Londyn,
  • Wiedeń.

LonelyPlanet POCKET (wyd. anglojęzyczne)

Na tę serię trafiłam przypadkiem buszując po księgarniach w Porto. Jak to na takich buszowaniach bywa, wyszłam z nowym znaleziskiem. Przewodniki z tej serii mają fajnie przemyślany układ, przyjemną barwną szatę graficzną, a wszystkie mieszczą się dosłownie w garści. Układ przewodnika jest przejrzysty, a symbole graficzne, sprawiają, że łatwo znaleźć najlepsze miejsca widokowe, restauracje, bary, rozrywkę czy nawet zagłębia shoppingowe.Tak jak zapewnia wydawnictwo, ich celem jest poprowadzenie czytelnika do samego serca danego miasta (‘’straight to the heart of the city’’). Oprócz planów wycieczek, miejsc i atrakcji nie do pominięcia, autorzy LonelyPlanet wersji kieszonkowej dodatkowo proponują wskazówki i porady, jak uczynić to zwiedzanie naprawdę zapadającym w pamięć. W przewodniku nie brakuje też wtrąceń i rekomendacji miejscówek, gdzie zaglądają głównie lokalni mieszkańcy. Ponadto w dużym zakresie opisuje zwyczaje, tradycje miejskie (w edycji o Porto nie zabrakło kolumny o Festa de São João, czyli wielkim święcie tego miasta). Podsumowując, z LonelyPlanet Pocket łatwo poruszać się po mieście i poznać je dogłębnie, oraz po prostu w nim po prostu z przyjemnością pożyć (podpowie gdzie zjeść, przespać się, wypić kieliszek dobrego wina).  

Wersja mini w rzeczy samej!

Dumont

To był mój ostatni eksperyment. Wybierając się do Brukseli na weekend, głównie by odwiedzić portugalskich znajomych, zdecydowałam się wypróbować nowe dla mnie wydawnictwo – Dumont. To kieszonkowe wydanie było bardziej przewodnikiem po stylu życia Brukselczyków niż typowym kompedium wiedzy o stolicy. W lekkiej i przyjemnej formie wprowadzał w życie codziennie tej europejskiej metropolii. W przewodniku zastosowano nietypową koncepcję. Narracja przewodnika porównana została do kompasu, którego każda tematyczna wskazówka (rozdział) miała za zadanie wprowadzić z zupełnie inny wymiar i aspekt miasta. Z tej lektury wyciągnęłam dużo ciekawych faktów i uwielbianych przeze mnie ciekawostek i anegdot. To co przyciągnęło moją uwagę, to nieszablonowe podejście w opisie Brukseli, dzięki czemu dostarczył mi wiedzy w ciekawej formie i pozwolił poznać miasta od podszewki. Z pewnością jeszcze wrócę po kolejnego Dumonta!

Mapy UseIT

Na mapy UseIT trafiłam podczas studenckich praktyk w Pradze, gdzie dostaliśmy je od lokalnej społeczności studenckiej. Mapy UseIT są projektowane zupełnie niestandardowe, można by rzec z zupełnie innej beczki. Są przygotowywane przez młodych lokalsów i skierowane dla młodych i otwartych podróżników. Nad każdą z map pracuje zaangażowana grupa wolontariuszy, swoją pracą przykładając się do powstania nowej mapy. Celem całego projektu jest przybliżanie turystom miejsc, gdzie codziennie stołują się, bawią czy spędzają czas lokalni. Autorzy idą o krok dalej i starają się przybliżyć również życie mieszkańca.Super trafione i pomysłowe sekcje ‘’act like a local’’ (zachowuj się jak miejscowy) oraz ‘’impress the locals’’ (zaimponuj lokalsom) podpowiadają, jak zaskarbić sympatię lokalsów i nie wyróżniać się z otoczenia.

Co ciekawe większość map, które powstała to wcale nie mapy stolic, a innych większych czy mniejszych metropolii, które również są godne uwagi (np. Wśród dostępnych map znajdziecie chociażby Bolognie, Antwerpię, Coimbrę, Ostrawe czy Olsztyn). A przecież często miasta-niestolice traktowane są przez autorów trochę po łebkach, a splendor i uwaga się im po prostu należą! Te mapy obfituje w takie smaczki, których próżno szukać gdziekolwiek indziej. Wskazują wiele nietuzinkowych miejsc, przytaczają ciekawe historie, które poruszają lokalne społeczności. Podpowiadają miejsca spotkań, powiedzonka i panujące zwyczaje. Dla przykładu przytoczę jedną z niecodziennych historii z mapy UseIT Porto, która była idealna, gdy wyczerpaliśmy już wszelkie możliwe rekomendacje ze standardowych wydawnictw. Mapa wspominała pewną anegdotyczną romantyczną historię miłosną dwóch niewiast. Działo się to w XIX w., kiedy pewna bogata, prostytutka, po latach służenia mężczyznom, zakochała się w młodej dziewczynie. Gdy młodsza z kochanek zmarła, kurtyzana poprosiła, bo pozostawiono ją sam na sam z ciałem ukochanej. Wtedy to odcięła jej głowę, by zachować ją jako pamiątkę. Prostytutkę za ten makabryczny czyn postawiono przed sądem, jednak uznano za niewinną, odczytując ten gest jako znak miłości. Po dziś dzień, prostytutki z okolicy zostawiają kwiaty i świeczki na tym grobie. 

Map UseIT szukajcie w hostelach, informacjach turystycznych, bądź po prostu ściągnijcie wersje online korzystając z ich aplikacji lub strony.

Backpackerski, czyli samodzielny wyjazd

Zgoła inne podejście przyjmujemy, gdy planujemy samodzielny, teraz wypada powiedzieć backpackerski wyjazd (w naszym żargonie tzw. wyrypa). Wyjeżdżając niezależnie, potrzebujemy rzetelnego źródła wiedzy! Taki przewodnik musi być super praktyczny, zawierać sprawdzone rekomendacje dotyczące noclegów, komunikacji, knajp etc. Ma poratować w przypadku późnego szukania kwatery czy podpowiedzieć, jaką najlepszą trasę czy drogę obrać. Poniżej przedstawię Wam kilka propozycji, które sprawdzą się podczas niezależnych podróży, które wymagają planowania i podejmowania wielu decyzji.

Bezdroża Classic

Wydawnictwo Bezdroża oferuje także bardzo atrakcyjną serię Classic, w sam raz do backpackerskiego plecaka. Te przewodniki pozwalają w pełni zaplanować samodzielną podróż. Zawierają skrupulatnie poukładane informacje dotyczące historii, kultury, przyrody, po wszelkie aspekty praktyczne i formalne. Do Iranu jednym z dwóch przewodników, które zabraliśmy było właśnie wydanie z tej serii ‘’Iran. Skarby Persji’’. Mogę szczerze przyznać, że głównie opieraliśmy na nim, zarówno przed i w trakcie wyjazdu, jak i po powrocie. Znaleźliśmy w nim wszelkie informacje, od wstępnych, jak uzyskać wizę, po namiary na nocleg, z których parokrotnie korzystaliśmy, jak i przydatne zwroty czy rozmówki. W Iranie stał się dosłownie naszym wiernym towarzyszem. Co więcej, jak na swoją obszerną treść, wydanie było kompaktowe i poręczne. 

Ten przewodnik był strzałem w dziesiątkę!

Lonely Planet (gł. anglojęzyczne)

To klasyka i biblia backpackersów sama w sobie. Ta seria wydawnicza, dostępna głównie w wersji angielskiej, z wieloletnią tradycją, jest wsparciem dla wagabundów i włóczykijów od lat. Mając wydanie w ręku, warto zerknąć z ciekawości, które to już edycja z kolei (daję głowę, że co najmniej siódme). Ja swój pierwszy przewodnik Lonely Planet wyszperałam w antykwariacie na warszawskim Solcu. Na kilka dni przed wyjazdem na Erasmusa do Porto, dorwałam stare wydanie i za całe 5 złotych weszło w moje posiadanie i dołączyło do mojej kolekcji. Do Portugalii zabrałam wtedy kilka różnych wydań podróżniczych, ale na miejscu najczęściej korzystałam z wydania spod znaku Lonely Planet. To tam, gdy zaczęłam na serio jeździć na własną rękę, odkryłam, jak pomocne w drodze są ich przewodniki. Te książki są skrojone pod samodzielnego podróżnika. Zawierają pieczołowicie spisane wskazówki, kopalnie rekomendacji, namiarów na każdą kieszeń. Mając Lonely Planet w ręku mam pewność, że nawet jak wylądujemy w małej, nieturystycznej dziurze, wystarczy, że zajrzę, przerzucę strony i znajdę krótki opis, główne atrakcje, garstkę porad, gdzie smacznie zjeść i gdzie przenocować. 

Dla osób, dla których anglosaska litera nie sprawia problemu, są godną propozycją. Od paru lat na rynku polskim pojawiają się również polskie przekłady Lonely Planet, wydawane z ramienia Pascala. Ja samodzielnej wyrypy w dalsze zakątki globu, preferuję poznawać z LP w plecaku.

Rough guide (wyd. anglojęzyczne)

Przewodniki tego wydawnictwa to druga, konkurencyjna propozycja pochodząca z Wysp Brytyjskich. Jak na razie tylko raz dane mi było podróżować z tymże wydaniem pod ręką, kusząc się na poznawanie nowego podczas naszego zeszłorocznej tury po Rumunii. Z zacięciem eksperckim, przedstawione są wszelkie wskazówki do zaplanowania wyjazdu, kontekst historyczny, kulturowy, walory fauny i flory. Każdy rejon był skrupulatnie opisany wraz z praktycznymi informacjami. Dzięki tej książce, zaoszczędziliśmy dzień, sprawdzając dokładne godziny promów na Delcie Dunaju. Przewodnik sprawował się należycie, dorównując i trzymając standardy Lonely Planet.

Explore! Guide (wyd. Expressmap)

Wydawnictwo Expressmap dla niezależnych podróżników przygotowuje serię Explore! Guide. Parokrotnie zdarzało nam się wyjeżdżać z ich wsparciem m.in. do Gruzji i do Rumunii. Ta seria wydawnicza spełni wszystkie marzenia miłośników historii. Te działy są zawsze doskonale napisane, co do faktu i każdego szczegółu. Fani historii sztuki także będą zadowoleni. W swoich opasłych przewodnikach najsławniejsze zabytki i budowle mają bardzo rozbudowane opisy. Dla przykładu budowle sakralne, są scharakteryzowane co do jednej kaplicy, płaskorzeźby czy sklepienia, a dodatkowo pięknie ilustrowane. Jest to zdecydowanie wybór dla fanów i admiartorów dziedzictwa architektonicznego. Trzeba się tylko pogodzić, że są to obszerne (cięższe) przewodniki.

Nie zapominajamy o ANTYKWARIATACH!

Jako, że najnowsze wydanie przewodników do najtańszych nie należą, warto przechadzać się i polować w antykwariatach. W czasach studenckich, było to moje główne źródło nowych zdobyczy przewodniczych. Nie ma się co przejmować, że natrafimy na starsze wydania, w których nie zgadzać się będą głównie ceny wstępów. Historia, zabytki obyczaje, kultura są uniwersalne i się aż tak nie starzeją, ani deaktualizują. Wertując działy podróżnicze w antykwariatach możemy wręcz znaleźć trudno już dostępne starsze wydania. Warszawiakom mogę śmiało polecić antykwariat na Powiślu przy ul. Solec 103 (sporo Lonely Planet do wyszperania)!

Zdobycz z antykwiariatu na Solcu. Egzemplarz z kogucikami na okładce skutecznie przekonał mnie do Lonely Planet !

ArtTravel

Pisząc o przewodnikach, nie sposób nie wspomnieć o moim ulubionym miejscu na mapie Warszawy. Odkąd trafiłam do księgarni podróżniczej ArtTravel na warszawskim Muranowie, nie szukam już nigdzie indziej. Księgarnie ArtTravel, bo jest ich kilka w różnych lokalizacjach (Łódź, Poznań oraz Kraków oraz poprzez księgarnię internetową), dysponują ogromną ilością przewodników, książek i map. Jednak bogata oferta to nie jedyny argument, dla którego tam wracam. W księgarni pracują osoby z pasją, które doskonale wiedzą, co kryje się pod którą okładką. Moja wizyta w ArtTravel zawsze się przeciąga, zanim wszystko obejrzę, podyskutuje z sprzedawcami, po 45 minutach wychodzę zadowolona z księgarni z nową przewodniczą zdobyczą w ręku. Dawida również zaraziłam zakupami w tychże księgarniach. Dawid po mapy górskie (a o uwaga to musi być naprawdę dobra mapa! ) w pierwszej kolejności rusza do ArtTravel. Wybór map mają tam ogromny. Przykładowo bez problemu dostaniecie u nich mapy rumuńskich pasm górskich, za którymi nabiegaliśmy się w Rumunii, a które stały na półkach w warszawskiej siedzibie ArtTravel.

Niestety jak to różnych sferach życia bywa, nie ma uniwersalnych rozwiązań. Tak jak nie ma lansiarskich samochodów rodzinnych w napędem na 4 koła, z ekonomicznym spalaniem, tak też nie ma uniwersalnych przewodników. Ja się godzę z tym faktem i przeważnie kupuję dwa (ale ja jestem trochę maniakiem w tej kwestii)! Mam nadzieję, że tym skromnym subiektywnym przeglądem pomogłam Wam w znalezieniu swojego przewodnika na szykujący się wyjazd. Jeśli nie, na pewno pomoże Wam wyśmienicie przygotowana załoga księgarni ArtTravel!

One Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *